Polska jest jednym z największych producentów jabłek na świecie i największym na terenie Unii Europejskiej. Obok tego sukcesu pojawiają się jednak także wyzwania, z którymi muszą mierzyć się producenci. Jakie trudności trzeba pokonać, aby utrzymać wysoką konkurencyjność polskiego produktu? Jakie są perspektywy na przyszłość, jeśli chodzi o produkcję polskich jabłek? Zapraszamy do lektury.
Jabłka już od lat są najczęściej uprawianym owocem w Polsce. Od 2016 do 2018 roku jabłka stanowiły 78% wszystkich owoców zebranych w kraju. Ponadto ilość zebranych z upraw sadowniczych jabłek zwiększa się z roku na rok o kilka procent. W 2019 roku wyprodukowano według GUS-u 2,9 mln ton, w 2020 r. było to już 3,3 mln ton, a w 2021 r. produkcja jabłek w Polsce osiągnęła 4 mln ton. Także rok 2022 nie odwrócił trendu, a produkcja tych owoców wyniosła 4,2 mln ton.
Jak kształtowały się z kolei ceny za tę produkcję? Z reguły wysoka podaż jabłek sprawia, że cena spada, jednak nie zawsze jest to prawidłowość 1:1. Na przykład w roku 2020 ceny jabłek produkcyjnych i deserowych na rynku krajowym były wysokie, a spowodowane to było niskimi zbiorami w całej Unii Europejskiej w roku 2019. Do tego pandemia COVID 19 przyhamowała zbyt tych owoców z innych rynków, na przykład włoskiego.
Aktualnie produkcja jabłek w Europie Zachodniej przynosi sadownikom dosyć wysokie ceny w skupach, producenci z Europy Wschodniej osiągają niższe ceny. Skąd taka różnica? Jest to związane z wysoką podażą tych owoców w naszej części Unii.
Jak widać, zależności między wielkością produkcji a cenami jabłek nie są jednoznaczne. Ceny i popyt kształtują wydarzenia o skali światowej, na które trzeba reagować elastycznie, takie jak embarga czy wzrost cen energii.
Dobra passa polskich sadowników zajmujących się produkcją jabłek zakończyła się wprowadzeniem embarga na rodzime owoce przez Rosję. Pierwsze embargo na eksport jabłek wprowadzone zostało w 2005 roku. Federacja Rosyjska uzasadniała swoją decyzję fałszowaniem świadectw fitosanitarnych. Polsce udało się wyeliminować podstawy tych zarzutów i przy wsparciu Komisji Europejskiej, po rozmowach z Federacją Rosyjską na temat szczegółów kontroli fitosanitarnych, udało się w roku 2008 przywrócić eksport jabłek do Rosji.
Kolejne embargo na polskie jabłka Federacja Rosyjska wprowadziła w 2014 roku, uzasadniając swoją decyzję tym, że owoce miały zawierać za dużo azotanów i pestycydów. Powszechnie jednak decyzja była odczytywana jako odpowiedź Rosji na Unijne sankcje wobec Rosji w związku z zajęciem Krymu.
Polska wystąpiła wtedy do Komisji Europejskiej o rekompensatę, ponieważ Rosja była poważnym odbiorcą polskich jabłek, a embargo spowodowało duże straty finansowe u producentów owoców. Dodatkowo w całej tej sytuacji polskim sadownikom na ratunek przyjść miała wykreowana moda na cydr. Ten napój alkoholowy z jabłek zyskiwał z początku na popularności, jednak jego konsumpcja nie osiągnęła poziomu, który pomógłby zagospodarować zalegające owoce. Skuteczną odpowiedzią na ten problem okazały się nowe rynki zbytu, m.in. Chiny i Indie.
Embargo na eksport owoców z Polski wprowadziła także w 2022 roku tymczasowo Białoruś.
Obecnie klęska urodzaju daje się polskim producentom znowu we znaki. Z początkiem roku 2023 polscy sadownicy informowali, że w chłodniach zalega ponad 950 tys. ton owoców, a dodatkowo wzrost cen energii podnosi znacznie koszty ich przechowywania. Rachunek ekonomiczny wskazuje, że wysokie koszty składowania owoców podważają zasadność przechowywania owoców.
Jakby problemów było mało, to dodatkowo brakuje rąk do pracy. Winne mają być regulacje pracy cudzoziemców w Polsce. Uzyskanie przez obcokrajowców zgody na podjęcie zatrudnienia jest długotrwałe i generuje koszty. Z tego powodu w 2022 roku część owoców nie została w ogóle zebrana z sadów.
Jakie są możliwości, aby poprawić sytuacje polskich sadowników? Odpowiedzią na obecną sytuację ma być program odnawialnych źródeł energii dla sadownictwa, który pomoże zachować sadownikom konkurencyjność na rynku międzynarodowym.
Polska produkcja jabłek zależy także w szerszym kontekście od globalnych uwarunkowań. Jakie dodatkowe wyzwania czekają na polskich sadowników?
Ocieplenie klimatu to nie po prostu wyższe temperatury, dzięki którym na przykład wydłuży się okres wegetacyjny roślin, z korzyścią dla rolników i sadowników. Zmiany klimatu przejawiają się w gwałtownych zmianach pogody, które niekorzystnie wpływają na uprawy. Producenci jabłek, nie tylko w Polsce, muszą mierzyć się z dotkliwymi suszami czy niespodziewanymi przymrozkami. To zmniejsza produkcję i podnosi ceny owoców. Co jest odpowiedzią na te bolączki? Z pomocą przychodzi nowoczesna technologia, wpisująca się w ideę zrównoważonego rozwoju. Sieci chroniące uprawy przed gradem, stacje pogodowe czy nowoczesne systemy nawadniające mają pomóc usprawnić produkcję.
Skąd brać jednak kapitał na takie inwestycje? Polski sadownik samodzielnie nie będzie w stanie pozyskać dużych środków, więc rozsądnie będzie łączyć się w grupy producentów, które skutecznie będą mogły ubiegać się o dofinansowanie przez Unię Europejską.
Produkcja jabłek na świecie zdominowana jest przez Chiny. Zaraz za nimi, na miejscu drugim pod względem wielkości produkcji plasują się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Polska zajmuje trzecie miejsce na podium. Jakie działania powinni podejmować plantatorzy, aby utrzymać lub poprawić ten wynik? Należy szukać rozwiązań na bieżące problemy z produkcją i szukać nowych rynków zbytu.
Nowe technologie już teraz dostarczają rozwiązań na bolączki sadowników. Praktyczne rozwiązania automatyzujące produkcję jabłek pomagają walczyć z niedoborem rąk do pracy i z nieprzewidywalnymi warunkami pogodowymi. Jakie praktyczne rozwiązania są już wdrożone w polskich sadach?
Chwasty? Żaden problem, zajmują się nimi samojezdne maszyny wycinające je, nie uszkadzając przy tym drzew. Dzięki takim maszynom spada zużycie nawozów sztucznych i wody, którą chwasty zabierają drzewkom.
Walka ze szkodnikami wspierana jest nowoczesnymi stacjami meteorologicznymi sterowanymi komputerowo. Dzięki temu spada zużycie nawozów.
Traktory sadownicze wykorzystywane w produkcji jabłek coraz lepiej komunikują się z maszynami towarzyszącymi, co podnosi wydajność pracy w sadach. Na przykład stosowany w ciągnikach McCormick system ISOBUS pozwala na swobodny przepływ danych między traktorem a maszyną dowolnego producenta, także wyposażoną w to rozwiązanie.
Nowoczesna technologia pomaga także efektywnie przechowywać owoce. Atmosferą w chłodniach sterują komputery w taki sposób, aby ograniczyć dostęp tlenu do jabłek i opóźnić ich dojrzewanie.
Te rozwiązania są już wdrożone w polskich sadach, a nadciąga o wiele więcej propozycji w tym zakresie. W przyszłości między rzędami pojawią się roboty do zbioru jabłek czy ciągniki sadownicze, zdalnie sterowane.
Wprawdzie aktualnie eksport jabłek na Białoruś został znowu uruchomiony, to embargo Rosji, a także wojna na Ukrainie sprawiają, że rynki wschodnie nie zapewniają sadownikom wystarczającego zbytu produkcji. Mimo to polskie jabłka znajdują dzięki swojej jakości nowych odbiorców. Nowym rynkiem, który został otwarty na polskie jabłka w 2015 r., po ogłoszeniu embarga z 2014 r., stał się Wietnam. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracuje intensywnie nad rozwojem kontaktów handlowych na kolejnych rynkach, takich jak na przykład Afryka. Toczą się już obiecujące rozmowy z przedstawicielami takich państw jak Nigeria i Maroko na temat możliwości uruchomienia eksportu polskich jabłek w tamte kierunki. Wygląda na to, że kluczem do sukcesu jest, aby państwo wsparło eksport jabłek z Polski na nowe rynki zbytu, a jakość naszych jabłek obroni się sama.